5.2.14

Rozdział VI "Potencjalna propozycja"

Obiecałam rozdział o wiele wcześniej, ale co tam :D Przysięgam, że się poprawię! Następny pojawi się o wiele szybciej. W ciągu kilku dni powinno pojawić się zdjęcie nowego bohatera w odpowiedniej zakładce.

A tymczasem, dziękuje za wszystkie komentarze i zapraszam do czytania.

*



Rose patrzyła na kobietę z zaskoczeniem. Nie wypowiadała swoich myśli na głos, prawda? 
- Przepraszam, ale… – zaczęła i spojrzała na sztywny kawałek papieru w jej dłoniach. Ozdobną czcionką widniało na nim Cosplay Cafe, pod spodem dostrzegła imię i nazwisko wraz z numerem telefonu i adresem. – Cosplay Cafe?
- W naszej kawiarni kelnerki przebierają się za pokojówki – powiedziała Amelia wprost. – Oprócz przebrania nie różni się to niczym od zwykłej pracy. Aktualnie, brakuje mi pracownicy, a kiedy zobaczyłam cię w tym stroju, nie mogłam po prostu stać bezczynnie. To jedyna szansa, aby zatrudnić osobę tak idealną do takich właśnie strojów.
Rose zgarbiła ramiona zrezygnowana. Może po prostu powinna ubierać się tak na co dzień? Co tam, niech od razu zatrudni się u jakiejś zamożnej rodziny!
- Wiem, że możesz być zaskoczona – kontynuowała kobieta. – ale mam nadzieję, że zastanowisz się nad moją propozycją i zadzwonisz, kiedy już ją rozważysz.
- Właściwie, to naprawdę byłabym zainteresowana – odparła Rose, zginając wizytówkę na pół. – Gdybym tylko znała więcej szczegółów…
- Najchętniej wyjaśniłabym ci to teraz, ale czekają na mnie pilne sprawy – Amelia zmarszczyła czoło. – Zadzwoń do mnie jeszcze dzisiaj na podany numer, a wtedy powiem ci, co i jak.
- Dziękuję – posłała jej uśmiech, który został odwzajemniony. 
Kobieta, zmierzając do wyjścia i mijając Natalie w stroju czarownicy, zachichotała cicho.
- Bardzo ci pasuje – rzuciła, zanim zniknęła za drzwiami.
Natalie stała z otwartymi ustami, natomiast Pixie uśmiechała się szeroko.
- A więc, praca pokojówki? – zapytała, kiwając się na piętach.

- Kelnerki pokojówki – poprawiła ją Rose, patrząc spode łba. 
- Jeśli poważnie myślałaś o dorabianiu, to powinnaś się zgodzić. Słyszałam o tej kawiarni, podobno panuje tam bardzo miła atmosfera.
- Z taką szefową? Nie dziwię się. 
- Czyli powinnam kupić ten strój? – Ich rozmowę przerwała Natalie, przeglądając się w lustrze. Wyglądała jak żywcem wyjęta ze stronic Harry’ego Pottera. – Czyż nie idealna ze mnie Ślizgonka? – Okręciła się wokół własnej osi.
Miała na sobie sięgającą do ziemi czarną szatę z zielonymi wstawkami i godłem Slytherinu, widać było kawałek białej koszuli i zielono szarego krawatu. Na rude włosy nałożyła spiczastą tiarę, a w ręce trzymała różdżkę.
- Wyglądasz świetnie – zapewniła ją Rose.
- Dlaczego wy już macie swoje kostiumy, a ja nie? – Pixie wyglądała na zrezygnowaną. – Nie mam pojęcia, za kogo mogę się przebrać.
Rose spojrzała na nią. Odpowiedź była taka oczywista.
- Elf.
- Elf? – Natalie parsknęła. – Rozumiem dlaczego zdecydowałaś się akurat na to.
- Dlaczego elf? – Brunetka zmarszczyła brwi.
- Pixie, kochanie, wyglądasz jakbyś wyskoczyła z Władcy Pierścieni.
- Naprawdę?
Rudowłosa potrząsnęła głową, wzdychając.
- Masz może w domu lutro? – rzuciła sarkastycznie. – Elf to jedyna opcja na tegoroczny bal.
Zagoniły dziewczynę do przymierzalni, uprzednio wyszukawszy odpowiedni strój. Po kilku minutach, Pixie im się pokazała. Wyglądała naprawdę olśniewająco w długiej, zwiewnej białej sukni z poszerzanymi rękawami i srebrnych pantofelkach. Na swoje nieokiełznane czarne włosy nałożyła srebrną, delikatną tiarę. Była niczym książkowy przykład elfa.
- Rose chyba zaniemówiła – zaśmiała się Natalie.
- Dlatego, że to jest idealne. Z takim strojem zdobędziesz każdego faceta.

- Nie każdego – Pixie skrzywiła się na moment, lecz zaraz jej twarz rozjaśnił się uśmiech. – Więc wszystkie mamy kostiumy? Szybko poszło – Postukała palcem wskazującym w górną wargę. – To co powiedziecie na waniliowe cappuccino?

Rose pokierowała Natalie, aby ta mogła trafić do jej domu. Kiedy wypiły kawę, na dworze rozlało się na dobre. Musiały przebiec całą drogę do samochodu, gdzie zostawiły parasolki. Jedynie Natalie wykorzystała kaptur swojej czarnej, ortalionowej kurtki. W efekcie ociekały wodą, trzęsąc się z zimna w nieogrzanym samochodzie.
- Wybaczcie, ogrzewanie znowu się zepsuło – Rudowłosa uśmiechnęła się przepraszająco i pacnęła ręką w deskę rozdzielczą. – Cholerne auto.
- Może chcecie wpaść do mnie i się trochę wysuszyć? – zaproponowała Rose i wzruszyła ramionami. – Taty pewnie i tak nie ma.
- Twoja mama nie będzie miała nic przeciwko? – zapytała Pixie wesoło.
Rose uśmiechnęła się z pewnym wysiłkiem.
- Moja mama nie żyje, więc myślę, że nie.
- Przepraszam, Rose! Tak mi przykro.
- Daj spokój, nie wiedziałaś – Dziewczyna chwyciła ją za rękę i ścisnęła lekko.
Natalie nie odezwała się ani słowem, tylko posłała Rose pocieszający uśmiech.
- To ten dom, tak? – zapytała po chwili, wskazując na budynek, który ledwo było widać zza ściany deszczu. – Rany, mogłoby przestać lać.
  
Przebiegły parę metrów do drzwi i wpadły do środka.
- Jak tu ciepło – westchnęła Pixie, której mokre włosy przykleiły się do czoła.
- Dajcie te mokre rzeczy, rozwieszę je.
Rose zaprowadziła dziewczyny do swojego pokoju, a sama poszła pozbyć się przemoczonych ubrań. Rozwieszając je, zastanawiała się nad dzisiejszą ofertą pracy. Nigdy nie spodziewała się, że coś takiego może się jej przytrafić. Amelia wydawała się dosyć miłą i wesołą osobą, nie mogła być złą szefową, prawda? A przebieranie się za pokojówki podczas pracy nie było najgorszym, co można sobie wyobrazić. To po prostu zwykła kawiarnia. Już wcześniej postanowiła, że zadzwoni na numer z wizytówki i nie miała zamiaru zmieniać zdania. Jeżeli godziny pracy będą kolidowały z jej szkołą, po prostu grzecznie podziękuje. Kiedy taka oferta praktycznie sama do ciebie przychodzi, nie wypada po prostu jej zignorować.
Z żelaznym postanowieniem, Rose wróciła do sypialni. Natalie pochylała się, przeglądając książki na jej półkach, a Pixie dobrała się do szafy.
- Grasz? – Jej głos był przytłumiony, ale dobrze słyszalny. Po chwili wyłoniła się z wnętrza z pokrowcem w ręce. – To skrzypce, tak? Carmen z muzycznego mówiła, że nie chciałaś do nich dołączyć.
Rose wpadła w panikę, co starała się ukryć. Nie, nie chciała, żeby przez jakieś głupie załamanie teraz wszyscy patrzyli na nią inaczej. Nie teraz, kiedy poznała tyle wspaniałych osób. Jen może i była jej przyjaciółką, ale nawet w jej zachowaniu wyczuła wtedy zmianę. Pixie, Natalie… One nie wiedziały. I tak zostanie, bez względu na wszystko.
- To skrzypce mojego taty, czasami coś na nich gra, ale przez większość czasu walają się po całym domu – skłamała, co przyszło jej zaskakująco łatwo. Jej głos nawet nie zadrżał.
- Naprawdę? Szkoda, chciałam posłuchać czegoś nowego.
- Hej, Rose – Natalie podeszła do niej z naręczem tomiszczów w rękach. – Przestań ględzić o jakichś skrzypcach i pożycz mi te książki.
Dziewczyna odetchnęła z ulgą, w myślach ściskając rudzielca z wdzięcznością. Zapakowała Natalie wszystkie pozycje do reklamówki i przyniosła gorącą herbatę z sokiem malinowym, aby mogły się ogrzać.
- Powiedz mi, Rose, dlaczego właściwie się tutaj przeniosłaś? Jakoś zawsze wypadało mi z głowy, żeby zapytać – Natalie trzymała swój kubek w ręce, a teraz wbijała w nią wzrok. – I skąd właściwie jesteś?
- Wcześniej mieszkałam w małej wsi, na pewno jej nie znacie, jest dość daleko stąd. A trafiłam tutaj z powodu awansu, który dostał mój tata. Wiedział, że kocham nasz mały, żółty domek, więc zaproponował, że ciocia wprowadzi się i zostanę razem z nią. Ale nie mogłam mu tego zrobić, a raczej nie chciałam, żeby został sam po tym, jak zabrakło mamy. Nie pamiętam jej prawie w ogóle, ale nie przeszkadza mi to jej kochać – Rose zaśmiała się. – Oto moja historia. Nic specjalnego.
- Nie przeszkadza ci taka nagła zmiana otoczenia?

- Wszystko jest tutaj duże. To coś, do czego nie byłam przyzwyczajona wcześniej, gdy żyłam w miejscu, gdzie wszyscy się znali, a każdy dzień, miesiąc, rok toczyły się spokojnie i bez pośpiechu. A tutaj tempo życia mnie nieco przeraża.
- Biedactwo! – wykrzyknęła Pixie i rzuciła się na nią, przewracając na stos poduszek, o które się opierała. Brunetka tuliła ją mocno, a Rose mogła poczuć przyjemny zapach jej włosów i perfum o kwiatowym zapachu. Zaczęła się śmiać, a chwilę później we trzy zwijały się na podłodze, próbując się wzajemnie uspokajać.
Rose, ocierając łzy, wykrztusiła:
- Cieszę się, że was poznałam. To zaskakujące, jak wszystko dobrze mi się układa, od kiedy tu jestem.
- Nowa, jesteś kochana – wymamrotała Natalie, zarumieniona ze śmiechu. – Nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę cię w stroju pokojówki.
Rose pacnęła ją poduszką w głowę, po czym rozłożyła się na niej wygodnie.
- Dziewczyny, zapomniałam wam wspomnieć, ale idziemy do Fantasy w piątek wieczorem. Daniel, Michael i Simon to zaproponowali. Zaczynam podejrzewać, że mają jakiś ukryty motyw – powiedziała Pixie, popijając herbatę.
  - Mi pasuje.
  - Mi też – Rose zachichotała.
 Godzinę później, Rose pożegnała Pixie i Natalie, umyła kubki i udała się do swojego pokoju. Wzięła do ręki pokrowiec, porzucony przez brunetkę pod drzwiami szafy. Nie chciała ich okłamywać, naprawdę nienawidziła tej części siebie, która robiła to z taką łatwością. Zawsze ją wspierały, pomagały, dawały rady i były takie miłe, pomimo tego, że znały się zaledwie kilka dni. Ale nie miała najmniejszej ochoty być traktowana inaczej niż każda inna nastolatka, a zdecydowanie tak by się stało, gdyby im wszystko opowiedziała. Ten etap już przeszła, było lepiej i tego miała zamiar się trzymać. Wyciągnęła skrzypce, czując łzy napływające do oczu. Po prostu czasami człowiek potrzebuje się wypłakać. Tak o, bez przyczyny, chociaż Rose byłaby w stanie znaleźć ich kilka. Ale nie dzisiaj. Dzisiaj musiała zadzwonić do Amelii Pierce i postarać się o dobrą pracę.

4 komentarze:

  1. No więc, tak jak obiecałam - zajrzałam tutaj po szkole :>
    I powiem Tobie, że naprawdę jestem pozytywnie zaskoczona tym, że tak mnie Twoja opowieść wciągnęła. Właśnie skończyłam czytać VI rozdział, a chciałabym więcej *-*
    Podoba mi się Twój styl pisania, bo jest płynny i lekki, co nie jest łatwe do osiągnięcia, więc gratuluję, oby tak dalej :>
    Bloga dodaję do obserwowanych i do listy polecanych na moim własnym blogu. Jeśli masz czas, wpadnij także do mnie. :)
    ~ Martyna (zycie-gabriela.blogspot.com - zapraszam serdecznie!)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo przepraszam za spam, ale chciałabym tylko grzecznie poinformować, że w bloggerskim świecie pojawiła się kolejna osóbka z kolejnym opowiadaniem. Nie uważam się za osobę wybitną, jednak chciałabym się z każdym podzielić swoją historią. Nie jest to zwykłe love-story, ono się wydarzyło naprawdę i cały czas trwa. Dlatego będę zaszczycona, jeśli będziesz razem ze mną czekać na 'niewiadome' przygotowane przez los. 
    Bo miłość czasem boli i nikt tego cierpienia nie ukoi. Ono wybucha w nas niespodziewanie i nic tego pożaru nie jest w stanie ugasić...
    pozar-cierpienia.blogspot.com
    Zapraszam Serdecznie i jeszcze raz przepraszam za spam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałeś/zostałaś nominowany/a do LBA :)
    Pytania znajdziesz tu: http://gate-to-another-world.blogspot.com/p/lba_9.html
    Ta strona rozwieje Twoje wątplwości! ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. No i dowiedziałam się, co się stało z mamą Rose ;p
    Teraz za to mnie ciekawi ta skrzypcowa tajemnica...
    Czytając to opowiadanie, wyczuwam tu pewien swoisty klimat, ale to świetnie! Jeszcze jeden powód do tego, by wziąć się za kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Arianę | Technologia Blogger | X X